Wizna dzień 1
Dnia pierwszego udaliśmy się o godzinie 22 do mc w Gdyni i następnie wyruszyliśmy pociągiem z przesiadką w warszawie do Białegostoku. Tam znów poszliśmy do mc i ok 13 wyjechaliśmy pks-em. Stamtąd pieszo w kierunku Strękowej góry, zatrzymaliśmy się przy rzeczce i rozbiliśmy obozowisko.
Dzień2
Z rana wyruszyliśmy do schronu w którym zginął bohater naszej drużyny major Raginis, oddaliśmy mu część i zapaliliśmy znicz. Po krótkiej przerwie ruszyliśmy dalej w do Wizny, po drodze złapała nas ulewa, lecz była krótka. W Wiźnie zrobiliśmy zapasy na drogę i ruszyliśmy dalej, w stronę Łomży. Po drodze w lesie rozbijając obozowisko.
Dzień3
Około 8 wstaliśmy i zjedliśmy śniadanie, po czym ruszyliśmy do Łomży. Po drodze zwiedziliśmy ciekawe schrony bojwe. W Łomży zostawiliśmy plecaki i na lekko poszliśmy zwiedzać dalej schrony, które budziły w nas wiele pozytywnych emocji. Wszyscy byli zaciekawieni, co zobaczymy w kolejnym… po zakończeniu zwiedzania udaliśmy się do sklepu na zakupy. Następnie próbowaliśmy w Łomży znaleźć jakiś bar z jedzeniem i przy okazji zaczepił na redaktor tygodnika Łomża robiąc pamiątkowe zdjęcie do gazety. Po sesji zawiedzeni, że nie ma baru ruszyliśmy dalej. Gdy zbliżaliśmy się do punktu noclegowego, poszliśmy poprosić o wodę pobliskich mieszkańców, byli to mili ludzie dali nam nawet mleko. Po rozbiciu obozowiska zjedliśmy kolację i poszliśmy spać
Dzień 4
Wstaliśmy rano i po zjedzeniu śniadania wyruszyliśmy , po drodze zwiedzając małe schrony bojowe. Gdy do szliśmy do miejscowości udaliśmy się do skansenu ziemi Kociewskiej, w którym znajdowały się stare chaty drewniane. Była to rekonstrukcja domów mieszkalnych sięgających XIX w, skansen ten został założony w 1929 r i zniszczone w czasie wojny. Lecz udało im się je odbudować i dosyć ciekawie to wygląda. Po zwiedzaniu udaliśmy się do baru „syty franek” na kebab i poszliśmy dalej w trasę. Tym razem zatrzymaliśmy się na łące. Z nudów wymyśliliśmy zawody polegające na jak najdalszym rzucie kłodą w dal.
Dzień5
Dnia 5 wyruszyliśmy do miejscowości Miastkowo, skąd miał odjeżdżać nasz autobus. W mieście odpoczęliśmy wymyśliliśmy drugą zabawę polegając na trafieniu ostrym kijem w papierek (imitowało to polowanie koczowników na ryby w rzece), a wieczorem zjedliśmy schabowego w zajeździe. Po zjedzeniu obiadu kupiliśmy prowiant na drogę i czekaliśmy na autobus.